Wybory parlamentarne, prezydenckie, trybunał czy nawet kod nie podzielił tak Polaków jak WOŚP. Różne poglądy, rozmaite „wartości”, często diametralnie różny status społeczny i podział ponad podziałami. Duchowni, świeccy, wykształceni i preferujący inne zalety niż edukacja. Na hasło WOŚP rozpalają się do czerwoności jedni i drudzy. Z obu stron barykady pojawiają się czasem sensowne, czasem tylko emocjonalne argumenty, a najczęściej zasłyszane i powtarzane dalej slogany. Moja prywatna opinia nie jest tu istotna, pomijając jednak wszelkie argumenty za i przeciw spróbujmy znaleźć rozwiązanie tej zdawałoby się patowej sytuacji. Najlepiej będzie jeśli przeniesiemy sytuację na inną płaszczyznę np. na płaszczyznę polityki, korporacji, lub Kościoła, ewentualnie dla uproszczenia zmienimy jedynie nazwiska osób i organizacji.
Naszą przykładową fundację – „instytucję pożytku publicznego” nazwijmy pieszczotliwie JAŚ – „Jestem Aniołem Światła. Dla potrzeb naszych rozważań jako cel naszej fundacji przyjmijmy pomoc sierotom w znalezieniu domu oraz samotnym matkom w wychowaniu – szczytny cel, prawda?
Żeby było bardziej swojsko prezesa fundacji nazwijmy Raszyd – (co znaczy prawy, sprawiedliwy).
Prezes Raszyd zostaje pomówiony o niegospodarność, defraudację pieniędzy fundacji, nepotyzm, etc, etc. W porywie rozpaczy albo wiary w przychylność władzy sądowniczej, Raszyd oczekuje satysfakcji w sądzie, gdzie jednak przegrywa. Następnie, mówiąc współczesnym językiem „olewa” wyrok sądu i jakby nic się nie stało, prowadzi dalej JAS-ia.
Gdyby dotyczyło to polityki prawdopodobnie musiałby zrzec się immunitetu i stanowiska, w Kościele zostałby najprawdopodobniej – nazwijmy to delikatnie skierowany do mniej wymagającej pracy, w korporacji – zwolniony dyscyplinarnie. Tymczasem „MIRACLE”. Niezależnie od tego czy jest winny czy nie, nie wiem ile faktycznie z zebranych pieniędzy trafia na cel na, który były przekazane, ale jeżeli JAŚ ma szczytny cel, a zarzuty dotyczą jedynie managera – prezesa, to czy JAŚ nie powinien działać dalej, a manager zostać zawieszony do czasu finalnego wyjaśnienia sprawy, z prawem do roszczeń – uzyskania odszkodowania w przypadku uniewinnienia przez sąd ?
Wydaje mi się – nie przesądzam, że strona broniąca – broni fundacji i jej założeń, a strona atakująca, atakuje nie fundację, a niewyjaśnione do końca zarzuty obciążające jej prezesa. Cały więc ten podział ponad podziałami moim skromnym zdaniem istnieje jedynie dlatego, że Polacy nie potrafią dyskutować. Czy w normalnym Państwie prawa „prezes takiej fundacji” nie powinien podać się do dymisji i oczyścić się z zarzutów, żeby później w świetle jupiterów wrócić na swoje stanowisko?
WM