Wielkosobotnia cisza przeraża. Zawsze kościół tętnił życiem. To był najbardziej oblegany dzień w roku. Ze święconką przychodzili ci, którzy nie pojawiali się w ogóle w kościele. Na facebookowym profilu zobaczyłem dziś nagłówek jednego z artykułów, że czas „odczarować święconkę…”
Przez całe lata przeżywałem i zastanawiałem się, jak to możliwe, że tyle ludzi ile przewinie się przez kościół w czasie święcenia pokarmów, nie ma nawet w Wielkanoc. Jednak przez myśl by mi nie przeszło, żeby nakrzyczeć na nich, że magicznie traktują wiarę i wygonić z kościoła. Po każdym święceniu pokarmów zawsze podkreślałem, że nie składam życzeń, bo widzimy się jutro. Obrzęd jest piękny i ważny, ale bez niedzielnej Eucharystii byłby pusty i niezrozumiały. Wykorzystywałem chwilę, aby próbować choć dotknąć tych serc, do których inaczej nie mogłem. Czy się to kiedykolwiek udało? Tego nie wiem… Dowiem się być może po tej drugiej stronie życia. Jednak dziś w kościele nie było święcenia pokarmów. Czy się z tego cieszę? Czy zakrzyknę w stadionowym tonie „Polacy, nic się nie stało?” Żadną miarą. Telewizyjna reklama trwa trzydzieści sekund. Firmy płacą krocie, bo w tak krótkim czasie można wiele powiedzieć. dziś nie miałem tej okazji, aby powiedzieć cokolwiek do wielkosobotnich wiernych. Dziś jednak przemawia do nas cisza.
Cisza, jaka zapanowała na Golgocie, kiedy wszystko się skończyło i nadeszły święta. Cóż w tym roku nasze święta, mogiły naszych bliskich i nasze uczucia zostały zepchnięte na plan dalszy. Na progu pustego kościoła gdzieś staje mi przed oczami tak dobrze znany widok z Jerozolimy. Grób jest pusty. Jezus żyje. To radosne wołanie zabrzmi już wkrótce, niestety znów przy prawie pustym kościele. Póki co jednak patrząc na puste ulice i stojąc na progu pustego kościoła gdzieś w uszach brzmią mi tak dobrze znane słowa. Kiedy Piłat próbował zgodnie ze swoim przekonaniem uwolnić Jezusa, usłyszał od Żydowskiej Elity: „My mamy prawo, a według Prawa powinien On umrzeć”. Ten okrzyk brzmi w moich uszach i przeplata się z innymi okrzykami współczesnego Sanhedrynu Świata, który krzyczy, „my mamy Prawo, a według Prawa kościół ma być zamknięty”…
Tak, milcząco (lub nawet nie do końca) przyjęliśmy prawo, według którego Jezus ma pozostać w grobie. Dziś radosne alleluja będzie wyjątkowo smutne. Choć nasza świadomość będzie powoli przypominała sobie, że nasz dług został spłacony, to tęsknota za powrotem do normalnego życia będzie jeszcze większa.
Jutro ojcowie rodzin odmówią modlitwę nad Wielkanocnym śniadaniem. Przez chwilę przypomną sobie, jak wielką godnością zostaliśmy obdarowani oraz to, że każdy z nas ma uczestnictwo w kapłaństwie Chrystusa. Na mocy sakramentów chrztu i małżeństwa będą modlić się i dziękować Bogu za otrzymane dary stołu. Nie tak jak czyni to kapłan, ale na tyle, na ile mogą…
Jednak drodzy Ojcowie, mężowie, Kapłani Domowego Kościoła! Kiedy nas – kapłanów obezwładniono jednym rozkazem, gdy za najmniejszy przejaw buntu grozi „moralne rozstrzelanie”, prosimy, wytrwajcie jeszcze choć trochę. Jeśli trzeba, nie wstydźcie się łez w ten wielkanocny poranek, i jeśli dacie radę, klękajcie co wieczór z waszymi rodzinami choć na krótki pacierz. Widok klęczącego Ojca musi pozostać w pamięci dzieci, którym wmówiono, że jesteśmy bogami… Zwłaszcza w czasie, kiedy opustoszały kościoły.
Spożyjcie jutro przygotowany posiłek, i módlcie się, na Boga módlcie się, aby zaraza niewiary, instrumentalnego traktowania Kościoła przez polityków oraz ta zabijająca ciało ustąpiły przed przemożnym orędownictwem tej, która nawet w momencie śmierci Boskiego Syna nie straciła nadziei.
Pytało wielu z Was, czy możemy sami, czy wolno „poświęcić pokarmy” na stół wielkanocny. Choć nie jest to ten sam obrzęd, jakiego dokonuje kapłan w kościele, proszę Was. Nie tylko pomódlcie się nad wielkanocnym stołem, ale kiedy zostaliśmy rozproszeni i pozamykani, drodzy Ojcowie, przed Wami jeszcze jedno zadanie. Pomódlcie się jutro nad waszą rodziną. Tak, jak ojciec i matka błogosławili Cię, gdy szedłeś do ślubu, jak błogosławiłeś dzieci, gdy szły do Pierwszej komunii, tak jutro pobłogosław swoją rodzinę! Powiedz im, przypomnij w Imię Boga, że Jezus zmartwychwstał. Choćby świat, jakakolwiek władza uczyniła nas niewolnikami, to w Chrystusie zawsze będziemy wolni. Będziemy synami Najwyższego i braćmi Zbawiciela! Dziś wspominamy w ciągu dnia zstąpienie Jezusa do Otchłani. Poszedł obwieścić zmarłym przed Jego przyjściem, że dokonało się zbawienie. Poszedł wybawić i wprowadzić do nieba dusze sprawiedliwych Starego Testamentu. Uwolnić ich i obdarować Obecnością Boga. Zatem wytrwajmy. Musimy wytrwać, bo kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony…
Link do Czytań z portalu katolik.pl tutaj