Pytacie, jak to możliwe, że Pokolenie JPII zamieniło się w pokolenie JPiS? Sięgnijcie do lektury pierwszego czytania. Kościół ma być budowlą na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus. Dwa tysiące lat historii Kościoła i jego nauczania. Męczennicy za wiarę, wyznawcy, ludzie, którzy woleli oddać życie, niż wyrzec się wiary. Ze sztuką, ale bez sztuczek, z Biblią dla ubogich, ale bez hollywoodzkich produkcji. Kościół budowany przez ubogich, ale także z klasztorami i kaplicami fundowanymi przez władców i bogatych… Z jednym przesłaniem, które płynęło przekazywane „z góry na dół”, nauką, która była wymagająca, ale przyjmowana.
Dziś zbieramy za wyniosłą budowlę, pozbawioną fundamentów. Pokolenie wyznawców „dobroludzizmu”, nie nie mające pojęcia o świętych, dogmatach i sakramentach. Demon modernizmu skusił nas, mówiąc, czy to prawda, że Bóg Wam wszystkiego zabrania? My odpowiedzieliśmy. Nie, to nie prawda, świat należy do nas, ale tylko z grzechu nie możemy korzystać a nawet o nich mówić, abyśmy nie pomarli. Tak. Przestaliśmy w ten sposób mówić o grzechu. Przecież liczy się przekaz tylko pozytywny. Przestaliśmy z młodzieżą robić Rachunek sumienia, bo przecież zgorszymy dzieci zadając niektóre pytania, mimo, że to one zgorszyłyby nie jednego dorosłego, gdyby opowiedziały to, co teraz skandują na ulicach. Przestaliśmy mówić o piekle, bo wmówił nam jego pan i władca, że w ten sposób wystraszymy ludzi i wypędzimy ich z Kościoła. Organy i sztukę zamieniliśmy na gitary, koncerty mocy i chwały, a Najświętszy Sakrament schowaliśmy gdzieś głęboko. Pełne treści stare pieśni za mieniliśmy na przyśpiewki, sztukę na lasn i nowoczesność, a dziś dziwimy się, że dzieci wstydzą się odmawiać Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo, ale na ulicach krzyczą na całe gardło wypierd….ć i j..ć PiS. Poznaliśmy dobro i zło i dziś słysząc ten diabelski ryk, chowamy się, bo zobaczyliśmy, że jesteśmy nadzy. O tak, ten skowyt, ta maskarada z piekła rodem sprawiły, że Polska już nigdy nie będzie taka sama. Dziś umarło dziedzictwo Jana Pawła II, przy asyście duchownych, zatroskanych o swą aparycję w bezbożnych redakcjach. Umiera przy milczącej absencji tych, którzy mieli krzyczeń na dachach, którzy jak Piotr przysięgali, że życie oddadzą.
Jedyne głosy wsparcia ze strony tych, o których nawet byśmy nie pomyśleli wcześniej, zaś ci, którzy zdobyli urzędy na „prawie do życia” dziś występując w roli Poncjusza Piłata umywają ręce bojąc się wrzasków, że poza Cezarem nie ma innego króla… Ani władza świecka, ani protestanckie tricki nie zastąpiły fundamentu, którym jest Jezus Chrystus.
„Koronowany wirus” i zamknięte kościoły. Mamy to, na co „Zachód” pracował lat 40. O tak. Nadrobiliśmy z nawiązką i wciąż nie rozumiemy, że droga powrotu może być tylko jedna. Gdy już nie zostanie tu kamień na kamieniu, trzeba będzie odnaleźć połamany krucyfiks, wziąć zakurzoną świętą Ewangelię i stary mszał, z którego korzystali kiedyś nasi misjonarze, i zaczynać od nowa. Ale tym razem, zacząć od fundamentów…
Pomożesz nam głosić słowo w Internecie? Wejdź na stronę i wesprzyj nas: https://zrzutka.pl/yhdj73
PIERWSZE CZYTANIE (Ef 2, 19-22)
Kościół jest zbudowany na fundamencie Apostołów
Czytanie z Listu świętego Pawła Apostoła do Efezjan.Bracia:
Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus.
W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 19, 2-5)
Refren: Po całej ziemi ich głos się rozchodzi.
Niebiosa głoszą chwałę Boga,*
dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon.
Dzień opowiada dniowi, *
noc nocy przekazuje wiadomość.
Nie są to słowa ani nie jest to mowa, *
których by dźwięku nie usłyszano:
Ich głos się rozchodzi po całej ziemi, *
ich słowa aż po krańce świata.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Ciebie, Boże, chwalimy, Ciebie, Panie, wysławiamy,
Ciebie wychwala przesławny chór Apostołów.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (Łk 6, 12-19)
Wybór Apostołów
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza.
W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.
Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Oto słowo Pańskie.
One Comment
IP
Szczęść Boże,
Nie jestem całkiem pewna czy o grzechu i piekle i itp. się nie mówi, gitar i śpiewów też bym się nie czepiała, ale na pewno fundament musi być. Tylko ja taki fundament wyniosłam z domu. Mama mówiła, że nie wybieramy sobie przykazań do spełniania, Bóg nam „mówi” co jest grzechem, a jeśli zgrzeszymy to trzeba się z tego wyspowiadać. Zapamiętałam jeszcze jedno, gdy dzieci pod blokiem mówiły „Bozia cię za to pokarze”, moja mama mówiła „Bozia nie karze”. Dla mnie od dzieciństwa Bóg był kimś dobrym i doskonałym. Jeszcze jedno zaznaczała mama, że do kościoła nie chodzi się dla księdza tylko dla Boga. Ale myślę, że w większości domów tak nie było. Dzieci chodziły grzecznie na religię i do kościoła, w wielu przypadkach, bo rodzice kazali. Teraz do szkoły chodzą dzieci mojego pokolenia. Jeśli w domach już wtedy wiara była słaba to księża nie są tu winni sytuacji jaka jest.
Bywa, że i z domu, w którym rodzice są wierzący, wychowują dzieci w wierze najlepiej jak potrafią to i tak, któreś z dzieci odejdzie od Kościoła, a nawet od wiary w to, że Bóg istnieje. Czasem też i dlatego, że czują, że nie są w stanie zerwać z jakimś grzechem.
Dużo ludzi dawniej wierzyło, ze strachu, ale nie jestem pewna czy strachu przed piekłem, czy strachu przed tym, że jak nie będą wierzyć to źle im się będzie wiodło na ziemi. Jak byłam dzieckiem to myślałam, że jak się modli to wszystko w życiu dobrze się ułoży, albo jak coś idzie nie tak to dobrze się zakończy. Nie miałam wtedy jednak świadomości, że jak modlę się „bądź wola Twoja” to nie znaczy, że wszystko będzie po mojemu dobrze. Mogę jeszcze powiedzieć, że od zawsze czułam, że Pan Bóg się mną opiekuje, że w moim życiu przed wieloma błędami mnie chronił i czułam, że w odpowiednim czasie dostaję to czego potrzebuję. Dlatego Bóg nigdy nie był dla mnie Bogiem strasznym, tylko kochającym. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wielu nie ma takiego doświadczenia i to nie znaczy, że to jest ich wina, a nawet nie koniecznie ich rodziców, czy księży. I jeszcze jedno, mówienie tylko, że grzech jest zły i że za grzechy trafi się do piekła to jest dla mnie takie straszenie jak straszenie małych dzieci w niektórych domach (na szczęście nie w moim) w dzisiejszych czasach mało skuteczne (ktoś straszony przez rodziców prędzej czy później przekona się, że to nieprawda, dziecko może wtedy pomyśleć, że jak ktoś inny mówi mu straszne rzeczy to też kłamie). Do mnie przemawia to, że każdy grzech jest zły, bo rani Jezusa, że oddala nas od Bożej miłości i również to, że przykazania są dla nas po to byśmy nauczyli się kochać, żyć Bożą miłością.