Jezus przychodzi jako pocieszyciel. Tegoroczna Wielkanoc jednak daleka jest od pocieszenia. Stoimy codziennie w kilka osób przy pustych Grobach Pańskich, i choć nastał czas radości ze Zmartwychwstania Pana, nasze serca płaczą. Zabrano nam Pana. Co więcej, szalone teksty o niemoralności kwestionowania wiernopoddańczych bezmyślnych postaw wielu ludzi coraz bardziej wydają się swojskie. Niekiedy aż chce się powiedzieć tym ludziom, no widzicie, jakie to proste? Szkoda że wcześniej na to nie wpadliśmy! Wystarczyło pozamykać kościoły, księżom postawić kamery czy nauczyć obsługi transmisji live na Facebooku i dotarlibyśmy z Orędziem Ewangelii do każdego domu! Każdy dom stałby się kościołem.
Niestety ale hasła proste, nieprzemyślane, nawet użyte w dobrej wierze nie tylko nie mogą nam przynieść pocieszenia, ale fałszywie racjonalizując to, czego zrozumieć się nie da przyzwyczajają nas do utrwalenia w nas postaw oderwania od Eucharystii i innych sakramentów. To tak, jakby powiedzieć: Przecież jest kapłaństwo powszechne, po co nam sakramentalne. Kościół domowy jest rzeczywistością świętą, ale nie zastąpi i nie może zastąpić nawet czasowo kultu publicznego, sprawowania sakramentów. Przecież to oczywiste.
Łkających w pustych kościołach nie pocieszą transmisje i teologowie kościoła dobrego samopoczucia raz w tygodniu. Pociesza nas Pan. Przypomina, że przychodzi do nas mimo drzwi zamkniętych i przynagla abyśmy nieśli wiadomość o Jego zmartwychwstaniu innym.