W kolejną wyprawę z Fraterem wybieramy się do Indii… Październikową, piętnastodniową podróż po Indiach rozpoczynamy w Bombaju. Lądujemy w tym jednym z największych i najludniejszych miast świata, od roku 1995 nazywającego się oficjalnie Mumbai. Miasto ma co najmniej 20 mln mieszkańców, liczba imponująca, ale cóż to w porównaniu z całym krajem? W Indiach mieszka dziś przeszło 1,2 mld ludzi i liczba ta bardzo szybko wzrasta (w czasie czytania tej relacji, czyli w ciągu kilku minut, przyjdzie tam na świat ok. 1,5 tysiąca nowych obywateli). Bombaj zachwyca położeniem na wyspach, dynamiką i rozmachem architektonicznym. Oglądamy m.in. Bramę Indii, 26-metrowej wysokości łuk upamiętniający wizytę w mieście króla angielskiego Jerzego V. Anglicy otrzymali Bombaj od Portugalczyków w roku 1661 i rządzili następnie Indiami przez prawie trzy wieki.
Do uzyskania przez kraj niepodległości przyczynił się wydatnie m.in. słynny Mohandas („Mahatma”) K. Gandhi, którego tutejszą siedzibę, Mani Bhavan, zwiedzamy. Gandhi powiedział kiedyś, że „lubi Chrystusa”, miał natomiast duże zastrzeżenia co do postepowania samych (hinduskich) chrześcijan („Nie można jednocześnie służyć Mamonie i Bogu”, pisał o niektórych z nich). Wielki myśliciel politycznie był nieco naiwny. W kolekcji muzeum zachowany jest m.in. list Gandhiego z lipca r. 1939 do Hitlera zatytułowany „Drogi Przyjacielu” i nakłaniający dyktatora do wejścia na drogę pokoju.
W Indiach żyje ok. 30 mln chrześcijan. Chrześcijaństwo pojawia się tu za sprawą ucznia Jezusa św. Tomasza, działającego na kontynencie wedle tradycji w latach 57-72. Po przylocie do południowego stanu Kerala, wspinamy się na górę Malyatoor (609 m n.p.m.) z sanktuarium na szczycie, z odciśniętymi w skale śladami stóp Świętego. Tomasz dał początek wspólnotom chrześcijańskim, które z czasem przejęły część miejscowych obrzędów, ale nigdy nie zagubiły głównego przesłania wiary. Tworzą one tzw. kościół malabarski, którego status potwierdzali papieże, ostatnio w r. 1992 św. Jan Paweł II. Po raz drugi chrześcijaństwo dociera do Indii z Portugalczykami pod koniec XV wieku. W kościele św. Franciszka w stolicy stanu Koczin (Cochin) pochowano w r. 1524 Vasco da Gamę, odkrywcę szlaku morskiego do Indii (jego ciało spoczywa dziś w Lizbonie). Zwiedzamy tę najstarszą w Indiach świątynię zbudowaną przez Europejczyków i wzniesiony też przez Portugalczyków pałac Mattancherry z pięknymi malowidłami na drewnianych ścianach. Kerala to prawdziwe tropiki, które znamy z czytanych w dzieciństwie z wypiekami na twarzy książek, jeden z najbardziej malowniczych zakątków świata. Do Koczin dopływamy łodzią kanałami sąsiadującymi z polami ryżowymi i uprawami manioku, wśród jazgotu papug i w towarzystwie poławiaczy wielkich muszli.
W czasie kilkudniowego pobytu na południu Indii odwiedzamy z grupą też sanktuaria związane z życiem tutejszych świętych: klaryski Św. Alfonsiny, kanonizowanej w r. 2008 i Cyriaka Eliasza Chavary, przełożonego tutejszych karmelitów, ogłoszonego błogosławionym w r. 1986 w Indiach przez Jana Pawła II, a za świętego uznanego przez papieża Franciszka w Rzymie dopiero co, bo 23 listopada r. 2014.
Większość hinduskich chrześcijan żyje na południu kraju i w dawnej kolonii portugalskiej Goa, do której docieramy z Kerala po półtorej godzinie lotu samolotem. Tutaj nawiedzamy m.in. Bazylikę Bom Jesus z doczesnymi szczątkami św. Franciszka Ksawerego, jednego z założycieli zakonu jezuitów i niestrudzonego misjonarza. Nieoficjalnie zwany jest często ”Apostołem Indii”. Powiada się, że od czasów św. Pawła nikt nie nawrócił większej liczby osób (szacunki mówią, iż św. Franciszek Ksawery własnoręcznie ochrzcił ok. 30 tysięcy). Goa kojarzy się poza tym – nie tylko w Indiach – z wakacjami, szerokimi plażami wysypanymi białym piaskiem i wieczorną rozrywką. W czasie kilkudniowego pobytu w Goa wypoczywamy m.in. na najpiękniejszej plaży stanu – Colva.
Z Goa lecimy samolotem do New Delhi. Trafiamy tu na obchody hinduskiego „Święta Świateł”, czyli Diwali. To wesoły czas obdarowywania się prezentami, objadania słodyczami i nocnych
fajerwerków, kończący okres dokuczliwego monsunu. W stolicy pełnej monumentalnych budowli rządowych wzniesionych za czasów Brytyjczyków, zatrzymujemy się na dłużej m.in. w tzw. Czerwonym Forcie, wspaniałej budowli z okresu panowania muzułmańskiej dynastii Mogołów, przybyłej w XVI w. z terenów obecnego Afganistanu. Wchodzimy tez do największego meczetu kraju – Jama Masjid, którego centralny dziedziniec jest w stanie pomieścić 25 tysięcy wiernych.
Następnym celem pielgrzymki jest miasto Agra, a głównym punktem zainteresowania jedna z absolutnie najpiękniejszych budowli, które wzniósł człowiek w swych dziejach – Taj Mahal, które zwiedzamy, tak jak należy, przy wschodzie słońca. To, jak wiadomo, symbol miłości, mauzoleum królowej Mumtaz Mahal, żony XVII-wiecznego cesarza Szach Dżahana budowane przez 17 lat przez 20 tysięcy robotników i artystów. Nie mniejsze wrażenie, ale innego rodzaju, robi wieczorna wizyta w jednym z domów opieki należących do Sióstr Św. Matki Teresy z Kalkuty. Osiem zakonnic i kilku woluntariuszy zajmuje się tu przeszło ćwierć tysiącem osób, bezdomnych i chorych, które bez ich opieki skończyłyby swe życie na ulicy. Ich piękne i pełne nadziei twarze zapamiętamy może nawet bardziej niż intrygujące intarsje ze szlachetnych kamieni grobowca.
Następnego dnia osiągamy osnute mitami Fathepur Sikri, miasto-pałac wzniesiony w połowie XVI wieku przez cesarza Akbara. Koran jak wiadomo zezwala muzułmanom na posiadanie (tylko) czterech żon, nie ogranicza jednak liczby nałożnic. Akbar miał ich w swoim haremie podobno 5 tysięcy.
Radżastan przez wielu uważany za najciekawszą część Indii, mógłby być osobnym państwem. To kraj intrygującej historii, barwnych maharadżów i ich pałaców jakby wyśnionych z bajki, twierdz uczepionych górskich krawędzi, pustyń, słoni i wielbłądów. Ta jedna z 22 prowincji Indii jest rozmiarami większa od Polski i dwa razy ludniejsza. Obecny maharadża Jaipuru ma 16 lat, część rodzinnego pałacu udostępnił zwiedzającym. Podziwiamy m.in. kolekcje rodzinnych portretów władcy i dwa wielkie dzbany ze srebra figurujące w Księdze Rekordów Guinnessa (wysokości 1,6 m), którymi pobożny maharadża Madho Singh II zabrał z wizytą do Anglii wodę ze świętej dla hindusów rzeki Gange
s. Do fortu Amber docieramy na grzbiecie słonia (właściwie słoni, bo wynajmujemy ich dla grupy 16) i oglądamy tu m.in. pałac o drzwiach z pachnącego sandałowca i kości słoniowej i z salami wyłożonymi srebrem i lustrami.
Atrakcji w czasie podróży po Indiach jest co nie miara…. Wiele trudnych do opisania jak choćby egzotyczne wonności ogrodu przypraw czy wielki jak kamienica XVIII-wieczny zegar słoneczny (Jantar Mantar w Jaipurze) odmierzający czas z dokładnością do 20 sekund!
FRATER organizuje wyjazdy po różnych regionach Indii. W zależności od oczekiwań grup, mogą to być pielgrzymki tak jak powyższa – 15-dniowe lub dłuższe, połączone również z wypoczynkiem. Wyjazd może równie dobrze trwać tylko tydzień i zawierać najbardziej znany w Indiach „Złoty Trójkąt”, czyli: Delhi, Agrę i Jaipur, lub na przykład 10 dni przy zwiedzaniu dodatkowo, związanej ze Świętą Matką Teresą – Kalkuty.