Sobota w oktawie Wielkanocy ukazuje nam kolejne spotkania Zmartwychwstałego ze swoim ludem. Dziś jednak Pan wyrzuca podobnie jak było to często w czasach publicznej działalności Zbawiciela brak wiary tym, którzy Go słuchali. To zadziwiające, jak bardzo trudno było wierzyć tym, którzy widzieli Pana, słuchali Jego słów, widzieli i doświadczali Jego cudów. Cóż dopiero nam, żyjącym dwa tysiące lat później, zwodzonym i wodzonym na pokuszenie przez tych, którzy głoszą postęp wbrew osiągnięciom nauki, uchodzą za autorytety wiary odrzucając całą dwutysiącletnią Tradycję Kościoła, zastraszanym w imię naszego dobra i zniewalanym przez tzw. wolne i niezależne media. Istny czas zamętu stał się także czasem apostazji i niewiary.
Na potrzeby chwili wielu stanęło w jednym rzędzie z wrogami Kościoła, wielu innych pozamykało się licząc na przeczekanie trudnych i rychłe nadejście lepszych czasów. Lecz jak wierzyć architektom „nowej normalności”, ów świat jaki nam fundują będzie światem gdzie liczyć się będzie spolegliwość i poddanie powszechnej kontroli. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na wiarę? Czytam i z gorzką satysfakcją, niczym uśmiechając się przez łzy odnajduję w słowach niektórych duchownych i świeckich autorytetów te same słowa, które zamieszczałem czy to na blogu (www.matuszny.opoka.org.pl) czy na zzasadami. Wiara, wiara i jeszcze raz wiara. Wszystko inne można zaliczyć do kategorii, tamto należało czynić, a tego nie opuszczać.
Wy jesteście solą ziemi, ale jeśli sól utraci swój smak, jeśli światło schowamy pod korcem? Oto mamy „nową rzeczywistość… Pomimo konkordatu władza świecka liczy ludzi w kościele bez wprowadzania jakiegokolwiek stanu nadzwyczajnego, bez rozróżnienia czy to kaplica pogrzebowa czy bazylika na kilka tysięcy miejsc. Czy Syn człowieczy znajdzie wiarę gdy przyjdzie?
Wiara została dziś zaliczona do potrzeb na pewno nie pierwszorzędnych. Milczymy i przyjmujemy za dobrą monetę każdą decyzję, bez względu na jej uzasadnienie. Dziś wiara to przede wszystkim odnalezienie Zmartwychwstałego w swoim życiu i życiu Kościoła. Brak zgody na to, przed czym przestrzega Papież Franciszek – wirtualizację Kościoła. To duchowa walka i upominanie się o żywy kontakt ze Zbawicielem. On wciąż staje przed nami, a my, niczym w „Jaskini” Platona gotowi jesteśmy nawet powtórnie Go ukrzyżować, kiedy mówi nam, że „na zewnątrz” istnieje inne, Nowe Życie.