Jedną z rzeczy, która mnie osobiście urzekła najbardziej w „Sztuce Pomocy”, jest pełna transparentność i dosłownie całkowita bezinteresowność wszystkich zaangażowanych osób. Nie ma prezesów, dyrektorów, „asystentów asystentów”… Są potrzebujące dzieci, artyści wystawiający swoje prace i kupujący. Całość pieniędzy trafia wprost do potrzebujących dzieci, bez gąszcza pośredników „przejadających” niejednokrotnie lwią część przekazywanej sumy. Ale szerzej w rozmowie z pomysłodawczynią i założycielką „Sztuki Pomocy”, panią Weroniką
Pietras.

EE: Proszę powiedzieć czym dokładnie jest „Sztuka Pomocy”.
Weronika Pietras: Sztuka Pomocy to twór, który siedział we mnie od jakiegoś czasu, tylko długo nie miał właściwego kształtu. Wszystko chyba
zaczęło się od tego, że ze środowiska „ludzi pięknych”, bogatych i dobrze ubranych (zawodowo przez 15 lat pracowałam w branży modowej na kierowniczych stanowiskach kreatywnych) trafiłam do środowiska zatroskanych, walczących o zdrowie i życie rodziców… A wszystko przez to, że moja córeczka urodziła się niesłysząca. Obserwowałam zbiórki pieniędzy, patrzyłam jak niewydolne jest nasze Państwo, jak bardzo my rodzice zdani jesteśmy na siebie i dobro przyjaciół, znajomych i nieznajomych dobrej woli, by pomóc naszym niepełnosprawnym dzieciom.
EE: Skąd pomysł aby nieść pomoc w tak nietypowy sposób?
Weronika Pietras: Ponieważ sztuka i malowanie to moja pasja, wpadłam na pomysł, że można by ją przekuć w coś dobrego i pożytecznego, podobnie jak moje zamiłowanie do „social mediów”. Tworzyłam grupę i wpisywałam reguły, w tym samym czasie je wymyślając. W jeden dzień miałam już 100 członków, w 3 miesiące mamy ich już niemal 3 000. Pomysł chwycił niezwykle szybko dodając mi skrzydeł do działania, a ilość wiadomości, które otrzymywałam była imponująca.
EE: Jak Sztuka pomocy wygląda w praktyce?
Weronika Pietras: Zasada jest prosta, zapraszam do licytacji Artystów, Ci, jeśli się decydują podarowują nam obraz, ja opracowuję post, puszczam w obieg i dzieje się magia. Jeszcze nie było tak, by któryś obraz pozostał bez nabywcy. Moją pasja jest pisanie, kocham sztukę, czytam o niej, a w wolnych chwilach szwendam się po galeriach sztuki. To moja idea sztuki
zaangażowanej. Jeśli któryś z Artystów podziela moje zdanie, że lepiej jeśli nasz obraz komuś pomoże niż gdyby miał stać za szafą w pracowni,
niechciany, to dołącza do naszej akcji. Tutaj wygrywają wszyscy: artyści zyskują satysfakcje i niezaprzeczalnie promocję, w końcu 3000 osób to już niemała grupa odbiorców, nabywca przekazuje środki, ale w zamian na ścianie wiesza cenną pamiątkę, a oczywistym beneficjentem pozostaje Dziecko, które otrzymuje cegiełkę w swojej zbiórce. Jestem przekonana,
że część spośród Nabywców po raz pierwszy ma okazję zawiesić obraz artysty na ścianie! I to jest piękne! Zamiast plakatu z marketu budowlanego,
promujemy najprawdziwszą sztukę. Czasami to bardziej znane nazwisko, innym razem student ASP, jedno jest pewne, to zawsze gwarancja dzieła z duszą!
EE: Jak odbywa się przekazywanie pieniędzy ze zbiórek i do kogo one trafiają?
Weronika Pietras: Nie mam fundacji, wspieram zbiórki, które są zweryfikowane przez SIEPOMAGA. Tam przelewamy pieniądze z dopiskiem
„SZTUK A POMOC Y”. Naszym głównym, ale nie jedynym beneficjentem jest chora na SMA< maleńka Tosia Dąbrowska. Z dumą mogę powiedzieć, że po 3miesiącach aktywnych licytacji uzbieraliśmy już ponad 65 000 zł, które wsparły Maluszki. Z jeszcze większą dumą wymieniam nazwiska Artystów, którzy zechcieli przekazać swoje obrazy na nasze aukcje: Anna Halarewicz, Magdalena Król, Kamila Stefania Tkaczyk, Urszula Teperek, Aleksandra Kaczyńska, Ewa Szumowska, Igor Mikoda, Szymon Poloczek, Katarzyna Saniewska czy artystka, która rozpoczęła nasze licytacje-Ewelina Tużnik-Płeszka. Lista jest oczywiście dużo dłuższa. W zanadrzu mam jeszcze kilka ciekawych prac, które na ten moment pozostawię w tajemnicy. Wierzę w tej projekt i czuję, że zmierza on w fantastycznym kierunku!
EE: Serdecznie dziękuję za rozmowę

Na profilu facebookowym, na którym działa grupa czytamy: „Zapraszamy Was do miejsca, którego nadrzędnym celem jest pomoc. Każdy z nas zna kogoś, kogo potrzeby przerastają możliwości. Koszmarnie drogie leczenie, walka o życie, walka o zdrowie, sprawność. Sama wiem, ile kosztowało nas wszczepienie implantu słuchowego naszej niesłyszącej dwuletniej córeczce. Obserwuję codzienną walkę o każdą złotówkę wielu rodziców. Obserwuję tez jak wielką moc mają grupy z licytacjami. Moją pasją jest malarstwo
i chciałabym przekuć tę pasję w coś dobrego. Zakładam tę grupę z nadzieją, ze będzieto miejsce, gdzie będzie można wylicytować wymarzony obraz, rękodzieło. Warunkiem wystawienia tutaj swojej twórczości jest wykonanie
jej samodzielnie, nie jest konieczna ukończona szkoła artystyczna, a pasja i chęć pomocy. Co dajemy? Satysfakcję, serce pełne radochy i odrobinę promocji, tak cennej w dzisiejszych czasach…to co? Licytacje mają potrójną
moc: dla wystawiającego to możliwość pomocy, poprzez przekazanie daru na licytację, w tym przypadku dzieła sztuki, dla kupującego, to okazja
by przekazać pieniądze, ale w zamian zyskać dzieło, obraz, pamiątkę, ozdobę mieszkania. Dla dziecka czekającego na pomoc…sami dokończcie!! POT RÓJNA MOC!!!! To co? Pomagamy? Licytujemy? Wystawiamy nasze dzieła? Z a p r a s z a m !!!”
My ze swojej strony zachęcamy do dołączenia do grupy (w wyszukiwarce facebooka wpisujemy hasło „sztuka pomocy” lub
do przeglądarki „google” wpisujemy bezpośredni link , udostępniania postów – bezinteresowność genialna w swojej prostocie.